czwartek, 28 listopada 2013

O ZŁOŚLIWOŚCI RZECZY MARTWYCH...


 Wikipedia  Parafina - mieszanina stałych alkanów (powyżej 20 atomów węgla w cząsteczce), wydzielana między innymi z ciężkich frakcji o temperaturze wrzenia ponad 350 °C ropy naftowej lub z frakcji smół wytlewnych z węgla brunatnego. Zależnie od stopnia rafinacji jasnożółta do białej, ma postać krystalicznego wosku (tłusta w dotyku). Parafina stosowana jest między innymi do wyrobu świec, past połyskowych, konserwacji serów oraz jako materiał izolacyjny, a parafina ciekła do celów kosmetycznych i farmaceutycznych (na przykład jako środek przeczyszczający).

Już rozumiecie z czym przyszło mi się zmierzyć? ;-)

Od czterech lat zajmuję się rzeźbieniem świec parafinowych i ciągle jestem zaskakiwana! Parafina podczas procesu powstawania świec rozpuszczana jest w tzw. topialniku do postaci płynnej, następnie, poprzez wielokrotne zanurzanie w różnokolorowej, ciekłej parafinie „serca świecy”, powstaje „gotowiec” do rzeźbienia, czyli tego, co lubię najbardziej.

Potem świeca stygnie i… gotowe! Proste? No tak by się wydawało, ale…

Ostatnie 3 miesiące mojej pracy to pole minowe! Niby wszystko robię tak samo, ale efekt jest beznadziejny...

Świeca po wyrzeźbieniu udana, ładna (no,  muszę się pochwalić!), teraz tylko stygnie…

Następnego dnia… to nie jest moja świeca! Jakaś purchata, łaciata, po prostu brzydactwo…

I tak dzień w dzień, kolejne próby…

Jak temu zaradziłam? Może nie uwierzycie, ale parafina potrzebowała w obróbce trochę... czułości! Wolniejszej pracy, wyliczonego tempa, głaskania. Naprawdę!

Ciekawe jakich niespodzianek jeszcze mi dostarczy w przyszłości. Na razie sytuacja jest wreszcie opanowana. :-)

Dla porównania zdjęcia „dobrze” i „źle” potraktowanej parafiny w efekcie finalnym:




Sami przyznacie, że warto było dodać więcej GŁASKÓW do pracy - materia odwdzięczyła się. ;-)

Pozdrawiam,

Joanna, założycielka Blasku Świec